Młodzież Oazowa z Ujsół na rekolekcjach w Ustroniu

W drugim tygodniu ferii, młodzież oazowa udała się na rekolekcje w ramach rocznej formacji, które odbywali w Ustroniu przy parafii św. Klemensa, których temat brzmiał: "INSTRUKCJA OBSŁUGI". Całym rekolekcjom towarzyszyła piosenka o tym samym tytule: Jestem człowieku zazdrosny o ciebie Chcę byś się spotkał ze mną kiedyś w niebie Dziesięć prostych zasad ci daje Kto ich przestrzega ten szczęśliwym się staje hej na na hej na na hej Oto twoja instrukcja obsługi do jej zaleceń stosuj się A zobaczysz że w czasie niedługim życie twoje zmieni bieg. Poznawali w ciągu tygodnia wnikliwie bogactwo Słowa Bożego, które kryje się w Dekalogu. Ferie to czas odpoczynku i nabierania świeżości, by być gotowym do dalszej pracy intelektualnej. Dla naszej młodzieży, pierwszy tydzień minął na pełnym zaangażowaniu się w opiekę i troskę o najmniejsze dzieci. Zaś później udali się, by podjąć wnikliwą pracę nad sobą i nakarmić swojego ducha, by mieć się czym dzielić z nami parafianami. Oni wciąż dają świadectwo, nieustannie ubogacając nas swoim śpiewem i swoją postawą uczestniczenia w Eucharystii i jej liturgicznej oprawie. Ale, by na stałe w ich życiu Chrystus stał się najważniejszy, potrzebują takiego czasu rekolekcyjnego, który sprawi, że ugruntują swoją wiarę, umocnią więź z Nim jako jedynym Mistrzem, Panem, Zbawicielem, a przede wszystkim Przyjacielem; oraz pogłębią więź z sobą wzajemnie umacniając jedność w swojej wspólnocie Oazowej. I tak właśnie było w czasie tych rekolekcji. Mieli wspaniale połączony czas na modlitwę i rozmowę z Bogiem z czasem radości, zabawy i trwania w braterskiej miłości. Każdy dzień miał szczytowy punkt programu i najważniejsze wydarzenie: Eucharystia. Spotkanie przy Stole Eucharystycznym było tym spotkaniem, które nadawało najwłaściwszy sens tym dniom wspólnego odpoczynku i formowania się. Udało się w czasie tych rekolekcji wspólnie udać się na wycieczkę, aby odwiedzić dwa miasta: Skoczów i stolice śląska Cieszyńskiego: Cieszyn – to największe miasto na świecie, ponieważ nie mieści się w jednym kraju, gdyż mamy Polski i Czeski Cieszyn. Najpierw odwiedziła nasza młodzież Skoczów, miasto urodzenia św. Jana Sarkandra, patrona naszej diecezji. W miejscu Jego urodzenia znajduje się dziś kaplica w której sprawowali oazowicze Najświętszą Eucharystie, znajduje się tam również muzeum, które przypomina postać tego świętego. Z rynku skoczowskiego, przy którym znajduje się owe muzeum przeszli na wzgórze Kaplicówka, które swoją nazwę zawdzięcza stojącej na nim od początku XIX w. kapliczce poświęconej św. Janowi Sarkandrowi. Kaplicówka jest ostatnią enklawą zieleni w Skoczowie, z tego szczytu rozpościera się widok na miasto, oraz piękną panoramę ziemi śląska cieszyńskiego, Beskidu Śląskiego, oraz śląsko – morawskiego. 22 maja 1995 roku Jan Paweł II odprawił tu Mszę świętą, która zgromadziła ok. 250 tysięcy ludzi. Głównym elementem architektonicznym wzgórza jest kaplica św. Jana Sarkandra. O jej istnieniu dowiadujemy się w 1826 roku, gdy skończyła się tu procesja. Obecną postać kaplica nabrała w 1935 r. a przed wizytą papieża Jana Pawła II z 1995 r. została odrestaurowana. W 1985 r. przed kaplicą wystawiono 22 metrowy krzyż, przeniesiony tu z Katowic – Muchowca. W czasie swej drugiej pielgrzymki do Polski Jan Paweł II odprawił przy nim Mszę na lotnisku w Muchowcu. Stamtąd udała się nasza formująca się młodzież do stolicy regionu na którego ziemiach trwały ich rekolekcje. W Cieszynie, bo o nim mowa, nawiedzili kościół pw. św. Marii Magdaleny, który założony został w XIII wieku, znajdujący się przy przepięknie odnowionym rynku, na placu Dominikańskim. Droga zwiedzania wiodła poprzez studnię Trzech Braci, cieszyńską Wenecję, aż na Wzgórze Zamkowe, gdzie mieli okazję wejść na znajdującą się tam Wieżę Piastowską powstałą w XII lub XIII w. Nadbudowana w 2 poł. XIV w. i ozdobiona tarczami herbowymi z orłem piastowskim. W wieku XV o kolejną kondygnacje nadbudowana. W XIX w. poddana remontowi po którym uzyskała obecny kształt. W XIX w. była również wieżą zegarową, z zachowanym do dziś mechanizmem. Tak oto formacja duchowa, nie była oderwana, również od formacji intelektualnej, ponieważ łyk historii i tradycji naszego narodu, mogła młodzież naszej parafii poznać i odkryć. Jednak najważniejsze jest to co odnosiło się do formacji czysto duchowej, ugruntowanie, umocnienie swojej wiary, młodzieńczej wiary, aby odważnie samemu stawiać kroki na drodze ku doskonałości chrześcijańskiej, a przez to, później pokazać, że każdy z nas jest do niej powołany przez samego Chrystusa. Taki czas formacji przyczynia się również do przeżycia swojego Exodusu – tzn. wyjścia ze swoich słabości i grzechów, do swojego nawrócenia. Ten czas w każdym oazowiczu coś zmienił, dał pewną odpowiedź na różne pytania egzystencjalne dotyczące swojego życia doczesnego, ale również chrześcijańskiego. Czy tak jest? Uważam, że tak, wystarczy przeanalizować świadectwa kilku z uczestników tychże rekolekcji i stwierdzi się jedno: dobrze, że w naszej parafii pojawił się Ruch Światło – Życie. Uczestnictwo w pełnej formacji kształtuje nam naszą młodzież, która jest … i stwierdzam to z pełną świadomością … bardzo KOCHANA. Najpierw oni się formują, a kiedy już sami nakarmią się Słowem Bożym, karmią i nas samych. Widzę, ze tegoroczne ferii zimowe w naszej parafii minęły naprawdę tak, jak powinny mijać w kraju prawdziwie katolickim. Zapewne duch nauczania Jana Pawła II zaistniał w naszej parafii. Często powtarzał, szczególnie do młodych: Wypłyń na głębię. Więc wypłynęli. Dziękujemy Wam nasi kochani oazowicze, za Wasze zaangażowanie się w naszej parafii. Dziękujemy, że swoją posługą i zaangażowaniem pociągacie nas do Chrystusa i pokazujecie , że On jest naszym Przyjacielem. Dziękujemy, że sami chcecie się wciąż zbliżać do Niego. W ferie, a dokładnie od 19 – 24 II 2007r. pojechaliśmy na ferie do Ustronia. Gdy dojechaliśmy na miejsce, myśleliśmy, że będzie inaczej, że będzie gorzej, ale gdy rekolekcje się już rozpoczęły zaczynało mi się tam coraz bardziej podobać. Chociaż było nas tylko piętnastu, to w ich towarzystwie czułam się naprawdę bardzo dobrze. Wszyscy byli dla siebie mili, pomagali sobie i wspierali się nawzajem. Te rekolekcje na pewno nas bardzo do siebie zbliżyły, dużo lepiej poznałam niektóre osoby. Najbardziej podobał mi się namiot spotkania i spotkanie w grupach. Podzieliliśmy się na dwie grupy, na grupę chłopców i dziewczyn. Na spotkaniu tym opowiadaliśmy sobie o różnych sekretach, problemach, a przede wszystkim o Bogu i rodzinie. Po prostu mogłyśmy ze sobą szczerze porozmawiać. Moderatorka Marta, opowiadała to z takim przekonaniem, z taka wiarą, że uświadomiłam sobie, iż muszę jeszcze wiele zmienić w swoim życiu. Kiedyś w ogóle nie próbowałam rozmawiać z Bogiem, po prostu szybko powiedziałam regułkę i na tym się kończyło. A teraz próbuje więcej rozmawiać z Panem Bogiem, mówić mu o swoich problemach. Teraz wiem, że tam w górze jest Ktoś, kto mnie bardzo kocha, Kto mnie rozumie, bo Bóg to mój Przyjaciel. Więc uważam, że te rekolekcje bardzo mnie zbliżyły do Boga. Gdy w końcu dobiegł ostatni dzień, oczywiście jak w każdy dzień modliliśmy się, a potem ks. Moderator Marcin powiedział, żebyśmy się ze sobą jeszcze pożegnali, a potem wyjeżdżamy. Gdy tak wszyscy zaczęliśmy się przytulać, to niektóre osoby, aż się rozpłakały, bo poczuły tak mocną więź, która się nawiązała przez te sześć dni. Dnia 19. 02. 2007 r. z oazą z Glinki i Ujsoł pojechałam na rekolekcje do Ustronia. Nasze pierwsze zdanie brzmiało: „Cały czas będziemy się modlić” ale tak nie było. Owszem modliliśmy się, ale mieliśmy czas dla siebie. Rekolekcje to był czas kiedy wewnętrznie się uspokoiłam. Dotąd byłam źle nastawiona na świat. Obwiniałam Boga i wszystkich za moje nieszczęścia oraz zadawałam wciąż pytanie: DLACZEGO? DLACZEGO JA? Najgorsze było, ze nauczyłam się od koleżanek strasznie przeklinać i to tak mnie przerażało. Niestety nie umiałam się oduczyć. Przekleństwa wstrząsnęły moim życiem, a z nim razem i wielka złość. W domu nie dało się ze mną rozmawiać, na każde pytanie odpowiadałam ze złością, z nerwami i przekleństwami. Czułam się okropnie, choć nikt nie myślał, że cos jest nie tak. Czasami miałam przeczucie, że to jakiś „szatan” we mnie wstąpił. Aż piękny czas rekolekcji, czas refleksji, kiedy moje Zycie się zmieniło. Zaczęłam więcej przebywać z Bogiem, zrozumiałam też sens prawdziwej modlitwy. To rozmowa z Bogiem, a nie klepanie na pamięć regułek. Uspokoiłam się, odprężyła, wiele myślałam, śpiewałam piosenki i uwielbiałam Boga. Ten czas był dla mnie wspaniały. Zrozumiałam, że życie jest piękne i należy go w pełni wykorzystać. Nie mogę ciągle obwiniać innych o to, co mnie spotyka. Bóg tak chciał, wystawił mnie na próbę, bo wiedział, że sobie poradzę. Przez taką właśnie formację jaka są REKOLEKCJE inaczej patrzę na świat. Potrafię otworzyć swoje serce dla drugiej osoby, umiem również kochać i przebaczać bliźniemu. Odważnie mówię to co myślę, swoje uczucia. Nie przeklinam i jest mi z tym lepiej. To co było dla mnie szarą strefą jest kolorowa. Ktoś taki jak ja, powinien ciągle formować siebie, ponieważ wszystkiego jeszcze w sobie nie zmieniłam. Na razie wszyscy mnie chwalą i nie mogą się nadziwić, że jeden wyjazd tak dużo zmienił w moim życiu. Ja ciągle będę przybliżać się do BOGA. Rekolekcje te, były dla mnie czasem, w którym mogłem się na chwilę zatrzymać, zastanowić, pomyśleć. Uważam, ze ten czas był dla mnie niezbędny. Bardzo potrzebowałem wspólnej modlitwy jak i dialogu z Bogiem. Sądzę, że wszystkim podobało się równie bardzo jak mi, gdyż nie tylko się modliliśmy, mieliśmy również czas na wspólne posiłki, szaleństwa, wygłupy, wypady na miasto. Dzięki rekolekcjom, w pełni zrozumiałem 10 najważniejszych przykazań Bożych. Mieliśmy codziennie Msze Świętą, które były również bardzo budujące i kształtujące naszą postawę. Podsumowując było bardzo dobrze, mam nadzieję, ze jeszcze pojedziemy na takie rekolekcje i będziemy się super bawić z Bogiem. W dniach 19 – 24 wyjechałam na rekolekcje do Ustronia. Jechałam tam z myślą i ze świadomością taka, że z tych rekolekcji wyniosę cos, co pozwoli mi być dobrym i lepszym człowiekiem. Pięć dni być blisko Boga, poświęcić się tylko Jemu to jest moim zadaniem dużo. Ale czy wszystko już zostało zrobione? Myślę, ze nie. Dla mnie jeszcze wszystko jest do zrobienia. Jedno wiem, na pewno w każdym dniu, gdy wstałam odczuwam radość przy modlitwie na Eucharystii, na Jutrzni itd. Czułam się bezpieczna, bo wiedziałam, ze przy Bogu nie mam się czego bać. Nauczyłam się kochać drugiego człowieka, bo w każdym z nas jest Bóg, nauczyłam się przebaczać!!! Nie była to dla mnie żadna wycieczka, czy też spotkanie towarzyskie, ale miłość do Boga i od Boga. Cieszy mnie nawet jedno słowo, które usłyszałam: „Dziękuję, dziękuję że jesteś”. Być może dla kogoś te słowa nic nie znaczą. Ale dla mnie znaczą i to bardzo dużo. Mogę powiedzieć , że: PÓJDĘ DALEJ! Prosto w drogę do Pana Boga. Nigdy nie mogę powiedzieć: już wszystko zrobione! Dla mnie jeszcze wiele jest do zrobienia, abym jeszcze większą miłość posiadała i z serca swojego wykrzesała dając ją bliźnim i światu. Czas rekolekcji jest czasem, do którego będę powracała i wspominała. Rekolekcje te, były dla mnie potrzebne, ponieważ mogłem się zastanowić, wszystko przemyśleć. Mogłem osobiście porozmawiać z Panem Bogiem. Moim zdaniem, każdemu z nas podobał się ten wyjazd. Były fajne wycieczki do różnych Kościołów, które bardzo mi się podobały i w każdym z nich modliliśmy się. Mieliśmy także czas dla siebie. Mogliśmy wyjść na miasto, razem porozmawiać. Codziennie była Msza Święta, dzięki której mogliśmy się bardziej zbliżyć się do Pana Boga. Ogólnie rekolekcje były udane i mam nadzieję, że będziemy mieli szansę kiedyś jeszcze wyjechać na tego typu rekolekcje, ponieważ fajnie było się spotkać z Panem Bogiem i wspólnie spędzić wolny czas. Przez całe życie należy dążyć ku DOSKONAŁOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ. To było moje pierwsze takie spotkanie zarówno z Bogiem jak i oazowiczami. Wróciłam z nich całkowicie odmieniona. W moim sercu i duszy panował pokój. Zrozumiałam, że bez pomocy Boga, człowiek nic sam nie jest w stanie uczynić. Po tych rekolekcjach znalazłam w Bogu oparcie i zaufanie. Moja modlitwa także uległa zmianie; zauważyłam, że nie polega ona na bezmyślnym odklepywaniu regułek, ale na rozmowie ze Zbawicielem. Poprawiły się moje relacje z oazowiczami. Zbliżyłam się bardziej do moich przyjaciół. Przez ten czas nauczyłam się jak przestrzegać Przykazań Bożych – naszej INSTRUKCJI OBSŁUGI. Dlatego rekolekcje w 2007 r. pozostaną mi na długi czas w pamięci.