Rozwój turystyki na terenie Gminy Ujsoły, a gospodarka leśna”,

SZANOWNY PANIE MINISTRZE, PANIE DYREKTORZE, SZANOWNI PAŃSTWO. To dla mnie wielki zaszczyt i honor, że w dniu dzisiejszym mogę wystąpić przed tak znamienitym gremium i mówić o sprawach, które leżą głęboko na sercu nie tylko mnie, wójtowi gminy Ujsoły, ale jak ufam i głęboko wierzę i wszystkim tym, którzy przedmiotem swojego działania i troski uczynili dynamiczny i zrównoważony rozwój całego województwa śląskiego. Zdawać by się mogło, że w strategii rozwoju województwa śląskiego, które z grubsza szacując liczy ok. 5 mln. mieszkańców. Gmina zamieszkała przez niecałe 5 tys. ludzi nie znaczy nic, a jeśli już znaczy cokolwiek to wyłącznie w kategoriach symboliczno-sentymentalnych. Ot warto po prostu od czasu do czasu, pomiędzy wczasami na Majorce a wyjazdem na narty do Austrii znudzonemu ceprowi dręczonemu ponadto przez patriotyczny wyrzuty sumienia zajrzeć na głęboką prowincję, pooglądać lasy, górskie potoki, posłuchać o wilkach, rysiach i powrócić niezwłocznie a często i ostatecznie do domu z uczuciem mniejszego bądź większego dyskomfortu. Powrócić do domu z przekonaniem i przewrotną ulgą, że tutaj jest jak jest po prostu i nic od wielu lat się nie zmienia. To smutna i przykra refleksja. Szczególnie boli w kontekście otwartych granic naszej wspólnej Europy, poza które rokrocznie wciąż odpływają ogromne rzesze turystów. A przecież nie od dziś wiadomo, że znakomita większość spośród nich mogłaby pozostać u nas w kraju, u nas w województwie śląskim, wreszcie u nas, czyli w Ujsołach. I tu właśnie w hotelach, pensjonatach, kwaterach prywatnych i schroniskach zostawiać swoje pieniądze. Warunek jest tylko jeden i wydaje się być tak oczywisty, że aż banalny- taki poziom usług turystycznych, który będąc konkurencyjnym na rynku europejskim gwarantuje właściwy standard wypoczynku. I to wszystko. A jednak wciąż warunek ten tak bardzo prosty i oczywisty spełniony nie jest. I nie byłby to może powód do szczególnej frustracji, wszak cechą znamienną nasze polskiej rzeczywistości zdaje się być nonszalanckie i beztroskie podejście do spraw elementarnych i oczywistych, gdyby nie fakt, że dotyka to bezpośrednio ludzi. I to nie tych, którym z różnych przyczyn pracować się nie chce, ale właśnie tych, którzy w sposób kreatywny podchodzą do rzeczywistości i chcą ją zmieniać dla siebie i dla innych. O tych właśnie górali rzecz cała idzie. A że sam góralem jestem z krwi i kości, przejściowo również zrządzeniem wyborców gazdą tej ziemi która rozciąga się na przestrzeni prawie 11.000,00 ha, w tym 7.800 ha to grunty leśne, pragnę właśnie tu przed tak szacownym gremium wyartykułować wszystko to co na sercu leży mnie, ujsolskim góralom, wreszcie tej ziemi, z której korzeniami przodków wyrastam. Jej herb mówi sam za siebie; oto w górę uniesiona ręka a w niej siekiera. Co bardziej wrażliwy turysta widząc to nie może oprzeć się wrażeniu lekkiego niepokoju. Ale nic bardziej błędnego. Ta właśnie uniesiona w górę siekiera nie ma nic wspólnego z krytycznym podejściem tutejszych górali do gości. Wprost przeciwnie. Oznacza ona początki osadnictwa na tej ziemi i pierwszy kontakt człowieka z naturą. Oto cztery wieki temu stanęli naprzeciwko siebie człowiek i natura. Nie po to jednak, aby wzajemnie się zniszczyć, ale po to, aby znaleźć wspólnie formułę współegzystencji. I w taki właśnie sposób powstała perła Żywiecczyzny, Ujsoły. Natura dała człowiekowi dom, a człowiek we własnym dobrze pojętym interesie otoczył ją troską i strzegł jak najcenniejszego swego skarbu. I tak pozostało aż do dziś. Dziś jak nigdy przedtem ujsolski góral świadom jest skarbu jakim obdarzyła go natura i chce skarb ten uczynić nie tylko przedmiotem duchowej egzaltacji ale przede wszystkim źródłem bezpiecznej finansowo egzystencji dla siebie i własnej rodziny. I niby nic takiemu rozumowaniu nie przeczy, gdyby nie fakt, że do tak pomyślanej recepty na życie i rozwój regionu potrzeba jeszcze jednego, za to nieodzownego elementu- turystów. I tu , w tym właśnie momencie rozpoczyna się problem, bo jak wiemy w tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz. I wcale nie chodzi o to, że tych turystów nie ma, bo przecież przemierzają szlaki turystyczne Lipowskiej, Rysianki, Rycerzowej , jeżdżą na wytyczonych trasach rowerowych, kapią się w górskich potokach, piją kwaśne mleko, jedzą kwaśnicę, ale rzecz w tym, że jest ich wciąż za mało i brak jest obecnie podstaw, aby sądzić, że będzie ich więcej. Przyczyna takiego stanu rzeczy jest jedna i jak sądzę powszechnie wiadoma; brak odpowiedniej infrastruktury turystycznej, która przyciągnie wszystkich tych, którzy pomstując na nasze niedostatki przekraczają ku uciesze skądinąd bardzo sympatycznych Słowaków przejście graniczne Ujsoły -Novot po to tylko, aby pojeździć sobie na nartach czy zażyć gorących wód po tamtej stronie granicy. Szanowni Państwo, nie byłbym sobą, nie byłbym góralem gdybym nie powiedział całej prawdy wprost, bez ogródek. A brzmi ona tak: nie ma rozwoju gminy Ujsoły, gmin sąsiednich i całego powiatu żywieckiego bez napływu znaczącego kapitału inwestycyjnego nakierowanego na usługi turystyczne. I czy nam się to podoba czy nie mamy wszyscy wspólnie dane od historii w prezencie owe 5 minut, które możemy albo zmarnować albo wykorzystać. To 5 minut rozpoczęło się wraz z otwarciem przejścia granicznego Ujsoły - Novot 15 stycznia 2001 r. a zakończy się zapewne wraz z faktycznym wejściem naszego kraju do struktur europejskich. Potem możemy sobie już tylko za Wyspiańskim powtórzyć znane acz mało pochlebne słowa o sobie samych. Aby tak się nie stało pozwolę sobie zaprezentować Państwu taką koncepcję rozwoju infrastruktury turystycznej na terenie gminy Ujsoły, która łączy w sobie troskę o zachowanie unikalnych walorów środowiska naturalnego z obecnością i działalnością człowieka. Jest nią plan budowy kolei linowej o długości ponad dwóch kilometrów z miejscowości Złatna-Huta na górę Lipowską (1324 m n.p.m.) z programem zagospodarowania pod usługi narciarskie rozciągającej się u podnóża schroniska hali. Ktoś powie plan szalony. Nie. Nic bardziej błędnego. Aż dziw bierze, że tu w sercu Żywieckiego Parku Krajobrazowego można zaplanować inwestycję, która praktycznie nie ingeruje w duże kompleksy leśne zachowując piękno istniejącego drzewostanu oraz miejsca bytowania rzadkich gatunków zwierząt. Takie rozwiązanie umożliwia wytyczenie przebiegu trasy kolei przez powierzchnie nieleśne obecnie zajęte pod linią wysokiego napięcia o szerokości około 18 m. Oczywiście niewielkich, kosmetycznych wylesień wymaga posadowienie stacji dolnej, ale w żadnym stopniu nie wpłyną one na zachwianie równowagi w środowisku naturalnym czy oszpecenie wyjątkowo atrakcyjnego krajobrazu. I tak mamy niepowtarzalną szansę, aby inwestycję w Złatnej wypromować jako modelowy przykład zgodnej koegzystencji człowieka i przyrody. I nic w tak pomyślanym związku człowieka z naturą nie stoi na przeszkodzie, aby obok wilka żył sobie ryś, obok głuszca niedźwiedź - a gwarantem zachowania równowagi pomiędzy poszczególnymi elementami środowiska stał się rozumny człowiek, któremu nie można bez końca imputować roli barbarzyńcy co to z nieustannym zapałem piłuje gałąź, na której sam siedzi. I nic , naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie aby szumiał nad tym wszystkim rzadkiej urody bór jodłowo-świerkowy. Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że jesteśmy dziś bardzo bliscy wypracowania pragmatycznego kompromisu w zakresie takiej lokalizacji inwestycji i takiego jej kształtu które pozwolą się jej harmonijnie wkomponować w naturę. Jest to tym bardziej cenne, że przecież mówiąc o gminie Ujsoły musimy mieć przed oczyma wysokie bezrobocie, brak przemysłu i dogodną komunikacyjnie lokalizację tej miejscowości. Wiedzieć bowiem trzeba, że stąd do zagłębia potencjalnych turystów - aglomeracji śląskiej jest 100 km, a do Wiednia znacznie bliżej niż do Warszawy. Dziś te wszystkie walory, jakimi nas obdarzyła w szczególnej obfitości natura, chcemy uczynić lokomotywą rozwoju turystycznego całego regiony. Pilnie śledzą nasze poczynania świadomi tej szansy górale, którzy nie chcą człapać w kierpcach po skansenie do którego tylko od czasu do czasu tylko ktoś przelotnie zajrzy, ale już uczą się przeróżnych języków, aby przyjmować w swoich pensjonatach agroturystycznych Słowaków, Austriaków, Niemców, tudzież inne równie znamienite racje. Bo góral ma to do siebie, że na żartach się nie za bardzo zna i jak mu powiedzą, że do Europy trzeba iść, to wierzy święcie, że przecież nie z pustymi rękami i w bosu. Wójt Gminy Ujsoły Tadeusz Piętka