Żelazne, Diamentowe i Złote Gody w Ujsołach

Żelazne, Diamentowe i Złote Gody w Ujsołach

Sobota, 14 października 2017 r. była wyjątkowym czasem dla dwunastu par małżeńskich, które w 2017 roku obchodziły swoje Żelazne, Diamentowe i Złote Gody.
Po Mszy Świętej sprawowanej przez Księdza Proboszcza Józefa Gębalę zaproszeni goście udali się do Geo-Parku Glinka, aby uczestniczyć w dalszych uroczystościach.
A tegorocznymi Jubilatami są:


1.    Państwo Anna i Józef Paciorek – para obchodząca 65-lecie pożycia małżeńskiego – Żelazne Gody.
2.    Państwo Maria i Franciszek Szatanik - para obchodząca 60-lecie pożycia małżeńskiego – Diamentowe Gody.
3.    Państwo Rozalia i Jan Kręcichwost - para obchodząca 60-lecie pożycia małżeńskiego – Diamentowe Gody.
4.    Państwo Anna i Bolesław Tanistra - para obchodząca 60-lecie pożycia małżeńskiego – Diamentowe Gody.
5.    Państwo Helena i Władysław Krawiec - para obchodząca 60-lecie pożycia małżeńskiego – Diamentowe Gody.
6.    Państwo Zofia i Józef Powieśnik - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
7.    Państwo Marianna i Stanisław Greń - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
8.    Państwo Franciszka i Krzysztof Braksator - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
9.    Państwo Genowefa i Stanisław Frank - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
10.     Państwo Maria i Antoni Hankus - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
11.     Państwo Elzbieta i Tadeusz Hamerla - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.
12.     Państwo Gabriela i Witold Stolarscy - para obchodząca 50-lecie pożycia małżeńskiego – Złote  Gody.

Dla  zebranych zagrały i zaśpiewały Młode Juhasy, a następnie przed rozpoczęciem uroczystości wręczenia  pamiątkowych statuetek i medali Prezydenta RP głos zabrał Wójt Gminy Ujsoły - Pan Tadeusz Piętka, który po oficjalnym powitaniu Jubilatów zwrócił się do nich tymi słowami:

Nie można zatrzymać żadnego dnia, ale można go przynajmniej nie stracić….

Jest taka piękna  opowieść o człowieku, który jako pierwszy wynalazł przyrząd do mierzenia czasu.
Przyrząd był bardzo prosty;  zwykły patyk wbity w ziemię i zwykły przywiązany do niego sznurek.
 Ale był dla niego niezwykle cenny , bo wynalazł go z miłości do pewnej pięknej dziewczyny, którą kochał ponad wszystko.
 Wynalazł go po to, aby odmierzać czas, który upływa między jednym a drugim ich spotkaniem.
I był bardzo szczęśliwy; wkrótce się pobrali i mieli dzieci . I pewnie nikt by już o tym dziś nie pamiętał , gdyby nie to, że on  na tym pierwszym swoim wynalazku jednak  nie poprzestał.
Wciąż coś  mierzył i liczył i wciąż wynajdował coraz to nowe przyrządy do „krojenia” czasu. Najpierw  odliczał lata, potem miesiące i tygodnie. Potem godzinę podzielił na minuty, a minutę na sekundy.
W  końcu dobrał się i do sekund dzieląc je nawet na tysięczne części.
Tak powstały kalendarze, zegary, stopery.  A wszystko po to , aby ujarzmić czas i nad nim zapanować .
Ale  im bardziej ten czas dzielił, ważył i obliczał,  to tym szybciej mu uciekał. W końcu ruszył za nim w pościg o więcej sekund, minut i godzin potrzebnych do jego dyspozycji. Bo kariera, bo wnuki , bo pieniądze., bo jeszcze nie ta pora.
Zresztą sensownych powodów zawsze miał bez liku.  Przesiadał się co chwila na coś szybszego i bardziej precyzyjnego; z osiołka na konia, z konia  na samochód, z samochodu na pendolino, na samolot, w końcu   na rakietę i gnał, wciąż gnał . Wszystko po to żeby go nareszcie dopaść czas , żeby mieć go w  garści,   żeby nim rządzić , pokazać kto jest jego prawdziwym panem.
 Opętany tą  tylko jedną  myślą przestał zauważać wszystko wokół.  Przestał widzieć, że przecież ptaki nie mają zegarków a latają wysoko i są szczęśliwe, niedźwiedzie nie patrzą w kalendarz a przecież idą spać o właściwej porze.
Nie oglądał już  ani wschodów ani zachodów słońca, które uwielbiała oglądać jego żona. Przestał w końcu nawet i ją zauważać.
Z amoku otrząsnął go dopiero jej suchy kaszel, który zwiastował śmierć. Było już jednak za późno, nic nie mógł już zrobić.
On władca czasu  nie mógł cofnąć czasu, który sam stworzył. Wygrażał samemu Bogu; wszystko na próżno.
Stracił swój jedyny skarb pochłonięty mierzeniem czasu, na który nie miał żadnego wpływu.
Ale po wielu latach, kiedy już umarł,  Bóg dał mu jeszcze jedną szansę. Miał sobie wybrać jeden dzień ze swojego życia, żeby jeszcze raz go  przeżyć. A on nie wybrał tego dnia kiedy wynalazł przyrząd do mierzenia czasu, ani tego kiedy się ożenił, ani nie wybrał tych dni kiedy był piękny i młody, ale wybrał ten dzień, kiedy odchodziła jego żona.
Kiedy uciekł od niej chcąc zatrzymać czas. Wybrał ten dzień po to , aby wspólnie z nią obejrzeć ostatni zachód słońca. Aby przeżyć tę chwilę, od której kiedyś uciekł, a która przecież była przeznaczona tylko dla niego.  Bo czasu zatrzymać się nie da,  ale przynajmniej można go nie stracić….

    Po zakończeniu uroczystej dekoracji, której dokonywał Wójt Gminy w asyście Przewodniczącego Rady Gminy w Ujsołach Pana Kazimierza Grabowskiego, a także Zastępcy PRG  Pana Zdzisława Krawca wzniesiono uroczysty toast i zaproszono zebranych gości na poczęstunek.